Zabrania się kopiowania. Teksty na tym blogu są mojego autorstwa i nikt nie ma prawa się nimi posługiwać.
Wierszyki powstają w mojej głowie, karteczki i inne dziergawki zrobione własną ręką. Jeśli nie to będzie odpowiedni dopisek. Nie kradnij ... za to można posiedzieć niekoniecznie w miłym towarzystwie.
©Copyright by Ines
PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE
All Rights Reserved
Prawo autorskie (ustawa z 4 lutego 1994 r.)

Obserwatorzy

piątek, 29 października 2010

44. Jak połączyć Halloween z Gwiazdką

Uparta jestem .... czasem baaardzo. Pisałam kiedyś o zielonym kordonku, z którego miała być czwarta cieniowana gwiazdka, ale ciężko się robiło (praktycznie nie dało się robić) i odpuściłam. Nie na długo jednak, bo się zaparłam i zrobiłam aż ... jedną! I więcej nikt mnie nie namówi, bo w tym czasie mogłabym z innego kordonka zrobić około czterech, jak nie więcej. Jedno oczko robione po 2 do 5 prób. Słownictwo jakim się przy tym posługiwałam nie do powtórzenia, warczenia nie usłyszycie zatem pozostaje wyobraźnia. Oto owoc mordęgi:Co do tytułu ... Jak wiadomo jednym z symboli Halloween jest dynia, a jaką dynię mogę mieć? Oczywiście szydełkową. Dynię zrobiłam i zabrakło mi weny na jej wykończenie. Sama wydawała mi się goła, zwykłego ogonka nie chciało mi się robić. Więc co zrobiłam? Ano na wierzchu dyni umieściłam ... zieloną gwiazdkę. Najpierw dla zabawy żeby zobaczyć co wyjdzie. Potem już tam została bo mi się spodobało.Pewno za jakiś czas dorobię normalny ogonek i może listek.

czwartek, 28 października 2010

43. A mi się zachciało ...

... truskawek:D No bo tak jakoś zimowo ostatnio. Chociaż to drugie to raczej na poziomkę wygląda:D

wtorek, 26 października 2010

42. Zbieractwo stosowane oraz zdobycze.

Należę do osób, którym wiele rzeczy się przyda. Dlatego też chodząc u rodziców na spacery z psem patrzę pod nogi. Oczywiście nie z każdego coś przytargam ale mój ostatni połów wygląda tak:
dzięki temu że jeden z sąsiadów po kryjomu popija w polu mam takie malutkie buteleczki do decou
blisko lasu rodzice mieszkają to i zwierzaki na siebie polują, dlatego od czasu do czasu piórka się trafiająa tu w zbliżeniuPoza tym kuzynka uraczyła nas kaczką, którą mama musiała oskubać a z tego oskubania sobie coś niecoś wybrałam. Na zdjęciu niewielka część tego co wybrałam .... bardzo niewielka.I jeszcze kawałek skrzydła motyla mi się trafił - nie wyrywałam co to to nie
Najgorsze jest to, że przy moim psie nie zawsze da się zbierać. Należy do bardzo ciekawych wszystkiego i jak tylko się schylam, a on nie jest zajęty, to od razu sprawdza co mam i czasem zdąży przynajmniej oblizać.
Poza tym chciałam się pochwalić innego rodzaju zdobyczami. Od kolegi, który bardzo lubi wszelkiego rodzaju wyroby naturalne, dostałam dwie flaszeczki:

mniejsza to robiony przez niego osobiście ocet jabłkowy, a druga:
jak widać syrop cynamonowy, robiony przez kolegę kolegi. Gęstością do syropu naszego to mu daleko, ale smakowo mmmmm niebo w gębie.
Jak już się tak chwalę to jeszcze jedną rzecz pokażę. Kupując z mamą znicze w tym samym miejscu nabyłam serwetki ( chyba zacznę je sprzedawać bo mam ich od metra i ciut ciut) no i w ramach gratisu za rozśmieszanie pana dostałam pięknie pachnące świeczuszki. Jak go rozśmieszyłam? Najbardziej reakcją dwóch młodych pracowników na moje odgłosy podczas wąchania tychże świeczek. No co ja na to poradzę, że cholernie podoba mi się drzewo sandałowe, a chłopcy młodzi to im się wszystko kojarzy:D. Poza tym strasznie rozgadana byłam i to tak głupawkowo. Dostałam te obwąchiwane:

To, że nie pokazuję zdjęć robótek nie znaczy, że nic nie robię. Muszę obfocić kolejną porcję świąteczną, a obecnie jestem na etapie biscornu i wyszywam tą większą część do pagody. Biscornu pagoda będzie na wyzwanie do Kapryśnej. Ale żeby nie było, że ciągle żadnej inicjatywy to sobie sama wymyśliłam wzór. Niech mnie świnia powącha i gęś kopnie....

niedziela, 24 października 2010

41. Wyróżnienie i Poluśkowa wygrana.

Po pierwsze zostałam wyróżniona przez Magdę z U Magdy.Zasady zabawy:
1. Zapisz zdjęcie, które jest powyżej i zapisz je na własnym blogu.
2. Przyznaj nagrodę 12 innym blogowiczom.
3. Zalinkuj blogi, którym przynałaś/eś nagrodę.
4. Zostaw komentarz ze stosowną informacją o nagrodzie na odpowiednich blogach.
5. Podziel się linkiem do bloga osoby, która przyznała Ci tę nagrodę.

No i zaczynają się schody, ponieważ większość tych osób które odwiedzam już takie nagrody otrzymały. Zresztą jest to ciężkie zadanie, bo każdy blog na swój sposób mnie czymś urzeka, no i są jeszcze blogi których zalinkowanie nic nie da bo tylko zaproszeni mają tam dostęp.
Takie na przykład Polly i Kinga ... wzięły się i zamknęły z zaproszonymi no to niby jak mam je podlinkować?
Albo tacy Smurff i Piter Kanalia, nie należący do twórczego świata a jednak blogowicze pełną gębą, którzy zaliczają się do grona trzymających mnie przy życiu, swoją bezpośredniością i innymi takimi. O z nienależących do twórczych rąk to jeszcze takie Erizabesu, której przemyślenia bardzo zapadają w moją duszę, Mebson, której rodzina rozbraja mnie totalnie. Aggele, która w moim odczuciu jest nieźle zakręconym trzpiotem i mam wrażenie, że znam ją od dawna. SPROSTOWANIE: po proteście Smurffa ( a jakże by inaczej, chory by był jakby się czegoś nie czepił) stwierdzam, że ta grupa też jest twórcza. Tworzy słowem a nie niteczkami, igłami, szydełkami itp.
Z twórczych łapek, które podziwiam to:
Gramik - niezmiernie zdolna, ciągle zachwycająca mnie swoimi pracami szydełkowymi, malowanymi, wierszowymi ... normalnie człowiek orkiestra. Poza tym cholernie młoda duchem istota, która swoją radością życia i miłością do niego mogłaby obdzielić kilkanaście a może i więcej osób. Czasem czuję się przy niej jak zgrzybiała staruszka, mimo że to ja jestem młodsza.
Delfina o wielkim serduchu, twórczyni przepięknych anielic.
Tangel. Pierwszy twórczy facet na jakiego trafiłam. Zachwyca mnie różnorodnością swoich prac. Fantastycznie odnajdujący się w świecie umiejętności przypisywanych przeważnie kobietom.
Jagna kolejna twórcza, niewierząca w swoje zdolności. Pobiła nawet mnie tą swoją niewiarą a w tej dziedzinie uważałam się za mistrza.
Laobeth lub inaczej Siostrostwór. Zaliczana do zarażonych syndromem niespokojnych rąk.
Middia od której zaraziłam się frywolitką szydełkową. Istna puszka pandory próbująca zarazić czym się da. Staram się opierać ale chyba marnie mi to wychodzi.
I jeszcze wiele wiele innych osób, do których namiary można znaleźć na pasku po prawej.

A po drugie przesyłka z wygraną w moim candy dotarła do Polly. Kiedyś jej coś zrobię obiecuję. Pytałam, insynuowałam, że może u sąsiadów jest. To nieee bo oni od razu oddają. No to włączyłam tryb poszukiwania, obdzwoniłam pocztę jej i moją ( swoją drogą nie wiem jak poczta pracuje skoro paczka była dostarczona a pani w oddziale u Polly po 3 dniach nadal nie miała odnotowane, że w ogóle do nich wpłynęła). W piątek postanowiłam, że udam się z reklamacją a ten skowronek poranny oznajmia mi, że u sąsiadów przeleżała. Uhhhh zobaczysz Babo .... za moje nerwy to ....
No ale skoro ją dostała, to pokażę co się w środku znajdowało, bo pewno ciekawi jesteście. A jak nie to i tak pokażę.
Przesyłka z zewnątrz:
Kwiatek można od kartki oderwać dokupić bazę i broszka gotowa.
Zawartość:
troszkę słodkości, którymi miała się z kimś podzielić, ciekawe czy to zrobiła. Wiem że jest wielbicielką zielonego koloru i pasków, zatem podkolanówki w zieleniach ale kratkowe, w końcu to też rodzaj pasków tylko w inną stronę:D no i w ramach przeprosin za długie oczekiwanie różowo szare skarpetki. W zielonym pudełeczku to na co najbardziej czekała czyli kolczyki:

Strasznie się rozpisałam dziś.:D

piątek, 22 października 2010

40. Skończyłam...

... chustę. Sama w to nie wierzę. Przedwczoraj ostatni szlif, pranie i suszenie. Dziś oglądanie efektów, przymierzanie broszek, które powstały w tzw międzyczasie i zapakowanie by doczekała w całości do momentu wręczenia mamie. Chusta po upraniu tak fajnie się rozprostowała, że ani rozciągać ani prasować nie trzeba by widać było wzór. Jeśli chodzi o broszki powstały 4:
czerwona z czarną świecącą nicią:bordo z mieniącymi się włoskami:
fiolet z mieniącymi się niteczkami, o dziwo nawet koloru mi nie zmieniło:
moherowa zieleń, która na początku nie posiadała listków, ale na życzenie mamy udało mi się coś dobrać:nie widać na zdjęciu ale w środku ma piasek pustyni z zieloną skazą, co w sumie daje bardzo fajny efekt. Zawiozłam je wszystkie do mamy by sobie coś wybrała, bo chciałam jej dorzucić do chusty. Oczywiście oczy jej się do wszystkiego świeciły, na nic nie mogła się zdecydować, ale chyba kamień przeważył. jedyne co to zażyczyła sobie listków do niego, ale na szczęście udało mi się wygrzebać w miarę pasującą włóczkę. A tu wszystkie razem na chuście ( niestety tutaj filet zmienił kolor):
Powstał jeszcze jeden kwiatek ale go na razie nie pokażę.

Niestety zonków mam dalszy ciąg. Kolejny związany jest z wygraną w Candy przez Polly. Nie dość, że biedaczka przez moją chorobę musiała czekać to jeszcze pocztowe gamonie zapodziały paczkę. Miał być polecony priorytet a do dzisiejszego dnia nic do niej nie dotarło, mimo że wysłane w zeszły piątek. Obdzwoniłam poczty no i w poniedziałek albo we wtorek idę składać reklamację. Poczekam jeszcze parę dni jeśli nic do Polly nie dotrze będzie przesyłka nr 2.
A teraz zmykam bo chyba przez nerwy i wiatr udało mi się dzisiejszej nocy przespać aż godzinę i wcale nie jestem pewna czy całą. Teraz mnie muli zatem dobranoc:D

środa, 20 października 2010

39. Jesienne jeże na szufladowe wyzwanie.

Ostatnio ciężko mi się na coś zdecydować. Tak też było z udziałem w kolejnym wyzwaniu szuflady "Jesień za oknem". Powstały takie jeżyki oraz żołądź, a przy okazji dawno chodzący mi po głowie wierszyk. Najpierw miał być z jabłonią i jabłuszkiem, potem pierwsza wersja z żołędziem a na końcu to. Niestety mam tak, że chyba powinnam nosić przy sobie dyktafon, bo to co pierwotnie powstaje w mojej głowie szybko ulatuje a przypomnienie sobie jak to było graniczy z cudem. Ale nie przedłużam, przedstawiam Jeżyka Jerzego z córką Rozalką.

Idzie jeżyk leśną dróżką
przytupując sobie nóżką.Zabrał z sobą dziś córeczkę
mają chęć na wyżereczkę.
Wtem dziecina głośno krzyczy
Dziś jest dzień spełniania życzeń!
Marzył mi się żołądź wielki
Niczym korek od butelki!
Żołądź kiedy to usłyszał
tak uciekał że się zdyszał.
Sadził sus za susem długi
aż z wrażenia czapkę zgubi.

wtorek, 19 października 2010

38. Różowe losowanie

Różowy tydzień dobiegł końca, a razem z nim moje szybkie różowe candy. Nie oznacza to, że mamy zapomnieć o idei i przesłaniu jakie ze sobą niósł. Do zabawy zgłosiło się 7 osób. Mnie, Middię i Magdę należy wykreślić. Spośród tych 7 osób maszyna wytypowała:
6 to Edyta350. Edytko gratuluję i proszę o dane na maila. Reszcie dziękuję za udział i zapraszam bo nigdy nic nie wiadomo ... A do tych co się spóźnili ... trzeba częściej zaglądać:P do Ciebie Babo piszę:D

poniedziałek, 18 października 2010

37. Gwiazdki, choinki i złość

Jestem zła i to bardzo. Dziś o godz. 10 z kawałkiem zawitał do mnie pan z przesyłką. Ucieszyłam się, że tak szybko zrealizowali zamówienie. Podpisałam odbiór a pan do mnie, że mam zapłacić. Oczy mi na wierzch wyszły, bo już zapłaciłam za tą przesyłkę przelewem. Zatem musiałam napisać, że odmawiam przyjęcia towaru i pan odpłynął z nim w siną dal, pocieszając mnie, że zapewne wróci za jakieś 3 dni. Wcale nie czuję się pocieszona a wręcz przeciwnie. Jakieś fatum wisi nade mną. To już trzecie zamówienie z którym mam problemy. Pierwsze z tej firmy a dwa pozostałe z innej. Z tej drugiej firmy za pierwszym razem brakowało części zamówienia, a potrzebne mi było do stworzenia naszyjnika, a w drugim dostałam co innego niż zamawiałam, co też wiąże się z niemożnością zrealizowania tego co chcę. Może limit zonków pod rząd już wyczerpałam co? Poza tym nadal jestem na zwolnieniu i to pozwoli mi skończyć chustę, którą niestety musiałam odłożyć bo płuca nie wyrażały chęci współpracy z włóczką wydzielającą latające niteczki podczas robienia i pozwalały na przerobienie maksymalnie jednego rzędu. A może dlatego nie dostaję tego co chciałam, żeby mieć czas na jej ukończenie? Hmmm. Poza tym jak większość z Was pomału rozpoczynam okres świąteczny. Oto moje gwiazdki:
i choinki. Jedna z koralikami udającymi bombki + ćwiek w kształcie gwiazdki, druga z samą gwiazdką:jakby ktoś chciał wiedzieć to już ukrochmalone ( dziwne nie?:D ja i zrobione do końca). Kiedyś koleżanka kupiła mi płyn o nazwie "Ługa", jedna z blogowiczek ( skleroza nie boli zatem przepraszam ale nie pamiętam kto) napisała mi, że nie rozcieńcza tego płynu do krochmalenia. Faktycznie wszystko wychodzi bardzo sztywne, z tym że jest jedna rzecz która mi się nie podoba. Twory zmieniają lekko kolor. Może nie tyle kolor co matowieją, nie mają pierwotnego blasku kordonka. Muszę jeszcze spróbować jak to będzie wyglądało przy chociaż minimalnym rozcieńczeniu. Przypominam o kończącym się różowym candy.

piątek, 15 października 2010

36. Różowo mi

, zabMoże troszkę spóźniona ale jednak postanowiłam dołączyć do różowego tygodnia. Banerek wisi od jakiegoś czasu ale nic poza. A sprawa jest ważna, nie tylko dla tych co chorują lub chorowali, ale też dla całej reszty. Każdy z nas uważa, że jego to nie dotyczy a potem płacz. Niby nie jestem obciążona genetycznie tą chorobą, ale jednak warto wspierać takie akcje, bo kto wie... O akcji dowiedziałam się od Cynki, która zorganizowała tygodniowe różowe candy. Od niej trafiłam do Skrzatki, a potem po nitce do kłębka czyli do Szarlotek. Poczytałam troszkę, pozaglądałam na różne strony i chciałam chociaż w małym stopniu przyczynić się do rozpropagowania tej akcji. Dlatego wydziergałam coś różowego, a nawet dwa cosie i chcę jeden oddać w dobre ręce. Zanim to zrobię muszę się jeszcze pochwalić, że pierwszy różowy dzień u Cynki wygrałam ja! I dziś wracając od lekarza wyjęłam ze skrzynki takie cudo
tag "wszystko dobrze" ... hmmm chyba powinnam to odczytać jako znak dla siebie :D ... poza tym wiecie że ten spinaczyk ma tylko 2,5 cm! i cholernie mi się podoba:D
i broszka w pięknym wrzosowym odcieniu różuTyle chwalenia się łupami.
A teraz przejdźmy do innej sprawy. Oto moje wykonane różowości. Obie robione frywolitką. serducho - od ostrego końca do wypukłości ma 4,5 cm a w najszerszym 4 cm
i zakładeczka według wzoru Middii - długość bez dyndających niteczek 16 cm z niteczkami 22 cm, szerokość 3 cmo i właśnie ta zakładka jest do oddania :D
Chętnych proszę o
- zapisywanie się pod tym postem do 18.10.10 godz. 24.00 - 19.10.10 odbędzie się losowanie ( o ile znajdą się chętni). A jakby wylosowana osoba bardzo chciała to dorzucę powyższe serduszko
- umieszczenie na swoim blogu poniższego (!) banerka ( z czego wynika że udział mogą brać tylko osoby posiadające bloga lub jakąś stronę internetową)
- jeśli jeszcze do Ciebie nie trafiłam zostaw mi swoje namiary ...
... i to tyle :D
PS zakładkę da się przerobić na bransoletkę

wtorek, 12 października 2010

35. Gwiazdki

Zaglądając na robótkowe blogi, stwierdziłam, że sezon na świąteczne i zimowe dzieła został rozpoczęty. Nie mogę zostać w tyle zatem przedstawiam gwiazdki frywolitkowe, robione ze schematu stworzonego przez Middię. Schemat można znaleźć TU. Robiłam je cienkim szydełkiem 1. Miały być cztery ale niestety po pół godzinnym użeraniu się z kordonkiem "oren bayan koton perle merserize 8" poległam. Piękny kordonek cieniowana zieleń, ale niestety przeciągnięcie nitki przez oczka graniczy z cudem, a słownictwa przy tym użytego szewc by się nie powstydził. Nie powiem jak wyglądało po tych zmaganiach szydełko bo Middia by się załamała :D. Żałuję bardzo bo kolor przepiękny. Co do koloru to chyba muszę w końcu wziąć do ręki instrukcję swojego aparatu, ponieważ nie chce skubaniec pokazywać fioletów i zmienia je na granat. Zresztą i bardzo intensywne kolory rozjaśnia. Jedna z gwiazdek robiona jet fioletową cieniowaną snehurką. Niestety na zdjęciu wygląda jak granat a znalezione zdjęcia w necie i tak nie oddają faktycznego koloru.
A oto moje dzieła - brąz z koralikami:pomarańcz:i nieszczęsny fiolet zmieniony na granat:oraz wszystkie razem:Jak widać na załączonych obrazkach bardzo lubię cieniowane kordonki. Poza tym stwierdzam, że żadne zdjęcie nie oddaje ich faktycznego koloru.

niedziela, 10 października 2010

34. Kapcie

Kiedyś tam zrobiłam dla mamy kapcie z kwadratów, a jako że na razie to co zrobione nie nadaje się do pokazania ( ile można pokazywać niedokończone symfonie:D) to zaczynam wyciągać stare fotki. Kapcie mają "kołnierzyk":
Jak dla mnie ciężko jest utrafić z grubością włóczki do odpowiedniego rozmiaru ... ale zawsze można zaszyć na palcach chowając zbędą ilość do środka :D. W przypadku mamcinych na szczęście wszystko pasowało, ale jakbym chciała zrobić takie same dla siebie to już gorzej. Muszę zobaczyć jak by wyszło bez jednego okrążenia.

piątek, 8 października 2010

33. Nieszczęsna chusta

Czemu nieszczęsna? A bo tyle czasu ją robię, że wstyd się przyznać. Początki fajne były bo szło szybko, jak to na początku, ale im dalej tym gorzej. No bo im wyżej to tym szerzej co niestety jest dla mnie za monotonne. Dłubię dłubie i końca nie widać. Prezentowany kawałek ma ok 65 cm wzrostu, szerokości nie mierzyłam, zatem do końca brakuje mi jakieś 15 cm i to chyba będzie najdłuższe 15 cm w życiu:D Obiecałam sobie, że do końca zwolnienia ją zrobię, ale nie wiem jak będzie, bo już sobie wynajduje inne zajęcia. A oto dzieło długopowstańcze:D
i wzór z bliska. Nie jest skomplikowany a ogólnie daje fajny efekt.

środa, 6 października 2010

32. Kartka na ślub

Kartka na ślub .. tylko tak na prawdę nie wiem czy bratanicy czy kuzynki. Próbowałyśmy się z mamą doliczyć ale jakoś do tej pory nie mamy pewności. Niestety nie dotarłam osobiście bo już w piątek zaczęło dopadać mnie jakieś dziadostwo. Karteczka skromna, jak to bywa przy hafcie, nie to co scrapki:D Wzór znany z wcześniejszych sercowych, tym razem w czerwieniach:i środek z kieszonką na papierowy prezent:DPoza tym leżąc mam zamiar skończyć to co zaczęłam bardzo dawno, a mianowicie chustę dla mamy. Już wiem że ciężko będzie. Jak dla mnie za monotonne są duże rzeczy, dlatego w ramach rozrywki powstały dwa kwiatki, które zapewne zmienią się w broszki. Ale prezentacja innym razem.

poniedziałek, 4 października 2010

31. Wymianki część II

Ha! I się doczekałam. Dotarły do mnie cuuuudne króliczki z wymianki z Jagną. Perypetie z opóźnieniem opisała Aga u siebie. Ale wiecie co? Wcale, ale to wcale nie miałam obaw, że może zawalić sprawę, jak to się naczytałam o innych wymiankach. Od początku wiedziałam, że wszystko pójdzie dobrze. Dlatego czekałam ze stoickim spokojem i jeszcze ją musiałam uspokajać. Poza tym oznajmiam Ci droga Agusiu, przy wszystkich Ci oznajmiam, że jak Cię będę miała sposobność kiedykolwiek dorwać, to spiorę Cię na kwaśnie jabłko. Wiecie jak bardzo dziewczyna ma zaniżoną samoocenę? Myślałam, że jestem w tym mistrzem, ale ona bije mnie na głowę. Ile się najęczała, że króliki byle jakie, że pewno mi się nie spodobają, że zrobi zdejmowane ubranka, bo jak nie będą mi pasować to sobie coś wydziergam. Wrrr Ciebie wydziergam wiesz. SĄ CU-DNE! Przyswoiła?! Tak spanikowała, że mogą mi się nie podobać, że nie wiem jak to zrobiła ale wiedziała o nieodebranej przesyłce mimo dostarczonego awizo. Szpieg szoguna normalnie. No i na podstawie tego wywnioskowała, że nie odzywam się, żeby nie robić jej przykrości. Boszzzz nie wiem jak do Ciebie gadać babo jedna. A oto moje cudeńka krok po kroku rozpakowywane.
Takie pudło odebrałam z poczty:Nie byłam w stanie spokojnie tego rozpakować więc w ruch poszedł nóż no i niestety uszkodziłam torbę w jaką było zapakowane właściwe pudło, na widok którego morda mi się ucieszyła jak nie wiem co:
Po delikatnym rozwiązaniu i zdjęciu pokrywy zobaczyłam to i żeby nie uszy to górna część głowy by mi odpadła, taki miałam uśmiech:tak się towarzystwo prezentuje usadzone na pudle:

A tak sobie siedzą kiedy śpię ... trochę na prawo od nich:DTeraz już wiem co mogła czuć moja Asia kiedy dostała Edwina:D Aguś jeszcze raz Ci baaardzo gorąco dziękuję. Większej radości nie mogłaś mi sprawić.